Hrabstwo Sussex – może najczęściej wymieniane i najbardziej
znane zagranicą ze wszystkich hrabstw angielskich – jest najbardziej
południową okolicą właściwej Anglji. Zajmuje znaczną część wybrzeża
południowego wyspy nad La Manche, dochodząc na zachód aż do Portsmouth. Na
wybrzeżu hrabstwa Sussex leży historyczne miasto Hastings, miejsce wylądowania
najezdniczych Normanów, i miasto Brighton, słynne ze swoich ciepłych kąpieli
morskich.
Kraj to – opisy jego krajobrazów daje Kipling w swej powieści
„Światło zgasło” – o powierzchni łagodnie sfałdowanej niewysokiemi pagórkami,
których dwie linje ciągną się : jedna na północnym wschodzie, druga na
południowym zachodzie hrabstwa – przerżnięty licznemi niewielkiemi rzekami,
uchodzącemi do morza. Typowa Anglja i typowy angielski krajobraz.
W tym to kraju w okolicy miejscowości Burwash, położonej
niedaleko rzeki Rother, u stóp pagórków Pook Hills, nieraz przez Kiplinga
wymienianych, dochodzących tutaj do wysokości około 200 metrów, mieszka obecnie
pisarz angielski, którego utwory ćwierć wieku temu należały do
najpoczytniejszych na świecie, a i dzisiaj jeszcze cieszą się poczytnością
niewiele mniejszą.
Autor jej, żyjący dotąd, nie dożył tej przykrości, która
wydarzyła się już wielu sławnym ludziom: nie przeżył swojej sławy. – Żyje ona
wraz z nim i towarzyszy mu wiernie. Gdy w ostatnich dniach grudnia obchodził on
70-lecie swoich urodzin, do cichego zakątka, w którym mieszka, nadeszły ze
wszystkich stron Anglji i innych krajów świata, przede wszystkim z Ameryki,
tysiące życzeń.
Kipling wszystkim za nie podziękował publicznie, nie
odpowiedział nikomu osobiście, z wyjątkiem oczywiście najbliższych. Szuka on
teraz tylko spokoju w swej małej posiadłości, gdzie mieszka z rodziną
składającą się z wiernej towarzyszki jego życia, żony oraz córki i jej zięcia
kapitana Bambridge. Dwoje jeszcze dzieci Kiplinga umarło. On sam, mimo
siedemdziesiątki, do niedawna był zupełnie zdrów, choć zdrowie jego nie było
nigdy zbyt tęgie ; nie cierpiał nawet z powodu malarji, której ongi nabawił się
w Indjach.
Wraz z rodziną żyje w tym zakątku odosobniony od świata jak
mnich, jak stwierdzają dzienniki angielskie. Jeszcze pisze do pism angielskich,
które oczywiście ubiegają się za każdym wierszem sławnego pisarza – lecz niewiele.
Prowadzi życie kontemplacyjne w gronie rodziny i wśród krajobrazu, który
wsławił.
Jak bardzo znane są u nas utwory Kiplinga i jak wielki one
wywarły wpływ – pamiętamy to wszyscy z czasów młodzieńczych, a bohater „Księgi
dżungli” Mowgli ( Mauli) Żabka, „szczenię
ludzkie wychowane przez wilki” pozostanie zapewne jeszcze na długo i u nas
bohaterem wielu dziecięcych marzeń. Ale nie mamy pojęcia, do jakiego stopnia sięga
popularność Kiplinga w samej Anglji i we wszystkich krajach anglosaskich. W
Ameryce 70-lecie Kiplinga obchodzono jako rodzaj intelektualnego
święta narodowego. Radjo poświęciło mu całe programy. W Stanach Zjednoczonych
sprzedaje się corocznie sto tysięcy egzemplarzy jego książek. Sprzedano dotąd
trzy i pół miliona, a popularność ta nie ustaje: gdy obecnie wydano nową
antologię wybranych prozaicznych i poetyckich utworów Kiplinga, w pierwszym
zaraz miesiącu rozeszła się ona w stu tysiącach egzemplarzy.
Można sobie wyobrazić, jaki wpływ psychologiczny wywarła ona na dwa już pokolenia młodych ( a i starszych ) Amerykanów. Nawiasem mówiąc, to zdaje się, że słynny „Tarzan wśród małp”, rozchodzący się w tak olbrzymich ilościach wśród niższych warstw publiczności amerykańskiej, jest do pewnego stopnia „mimowolnem” dzieckiem- ojcostwo nieświadome - autora, nieartystycznym naśladownictwem Mowgli’ego. Nie można się dziwić temu wpływowi utworu, artystycznie może niezbyt skomplikowanemu, który jednak w swoim czasie zafrapował świat „świeżością pomysłu” , umiejętnością ujęcia, tężyzną psychiczną, obok egzotyki tematu.
jak żadni inni.
Można sobie wyobrazić, jaki wpływ psychologiczny wywarła ona na dwa już pokolenia młodych ( a i starszych ) Amerykanów. Nawiasem mówiąc, to zdaje się, że słynny „Tarzan wśród małp”, rozchodzący się w tak olbrzymich ilościach wśród niższych warstw publiczności amerykańskiej, jest do pewnego stopnia „mimowolnem” dzieckiem- ojcostwo nieświadome - autora, nieartystycznym naśladownictwem Mowgli’ego. Nie można się dziwić temu wpływowi utworu, artystycznie może niezbyt skomplikowanemu, który jednak w swoim czasie zafrapował świat „świeżością pomysłu” , umiejętnością ujęcia, tężyzną psychiczną, obok egzotyki tematu.
Są to wszystko przymioty, które od dobrych paruset lat, bo od czasów "Robinsona Crusoe", trzymają świat pod urokiem angielskiej powieści. De Foe, Walter Scott, Swift (autor „Podróży Guliwera"), potem Dickens, w nowszych czasach Wells - oto autorzy, do szeregu których należy Kipling.
Mimo różności podejmowanych tematów i opisywanych środowisk, łączy ich wszystkich pewien wspólny rys, w największej może mierze spośród wszystkich narodów świata właściwy powieściopisarzom angielskim: „zmysł fantastyczności". Jakimś dawno już nabytym własnościom psychicznym charakteru narodowego może płynącym przede wszystkim z tego źródła, że Anglicy stali się narodem żeglarzy, odkrywców i zdobywców zawdzięczają angielscy pisarze fantastyczni właściwość, umiejętność i talent: pisania o rzeczach niebywałych, naturalnie, prosto i rzeczowo, jak żadni inni.
Nie erudycja i nie chęć przeciwstawienia się rzeczywistości, ale właśnie zmysł rzeczywistości idzie u nich w służbę wyobraźni i towarzyszy im w krainie wymysłu równie wiernie jak w podróży po krainie rzeczywistości. Dlatego czytelnik idzie tak łatwo z nimi w ten wymyślony kraj, temu właśnie zawdzięczają swoje powodzenie i swój wpływ fantastyczne opowieści „Księgi dżungli".
Ta dżungla jakże wydaje się nam prawdziwie zwierzęcą, z niesfałszowaną „psychologią instynktu” jej czworonożnych i czwororękich mieszkańców - a jak zarazem nieświadomie ludzką, a przez to nam bliską i zrozumiałą.
Te zwierzęta możliwie „odczłowieczone" pozostają jednak w gruncie rzeczy typowymi zwierzętami z bajki wszystkich literatur wszystkich narodów, reprezentują różne typy ludzkie. Jednakże nieomylny instynkt artystyczny Kiplinga powstrzymuje go od podkreślenia tego w jakikolwiek sposób formalny, dzięki czemu „bajka" Kiplinga, poemat o życiu puszczy, we wszystkich jego groźnych, wzruszających i zabawnych przejawach, nie dotyka nigdzie pospolitej w dawnych bajkach alegorji.
Kipling zdaje się ani przez chwilę nie miał zamiaru być „bajkopisarzem" chciał tylko opiewać swobodne, nieskrępowane życie dzieci puszczy, w całej jego naturalnej bujności. Jednak może właśnie dlatego, że odpowiadało ono jego koncepcji świata ludzkiego, choć tej koncepcji świadomie nic podkreślił. Dzięki temu z bohaterem „Księgi dżungli" przebywamy w krainie prawdy, a przynajmniej prawdopodobieństwa. Człowiek zajmuje w niej właśnie tyle miejsca, ile zajmować powinien (przynajmniej w lndjach) i obecność jego nie mąci harmonji obrazu.
Na tem idealnem podłożu hodowli idealnego człowieka wyrasta bohater — prawdziwy bohater Kiplinga: Mauli, nie człowiek - zwierzę, lecz zwierzę-człowiek: piękny, silny, szlachetny tą swą siłą i odwagą, potęgą swoich pragnień, nieobcy podstępowi, gdy dyktują go prawo dżungi, to jest prawo życia i walki o życie, ale otwarcie i prosto zdążający do każdego celu, który sobie wytknął.
Tego ideału nie miał zapewne Kipling "a priori", przystępując do pisania swego utworu - wyrósł on organicznie i naturalnie z "Księgi dżungli" w miarę powstawania poszczególnych jej rozdziałów. Mimo to Kipling niewątpliwie uznał w Maulim swój ideał człowieka - Anglika. Tak sobie bowiem mniej więcej wyobrażał idealnego Anglika ten wielkobrytyjski imperjalista, dla którego prawo Anglji do dyktowania swej woli czwartej części świata i prawo panowania nad Indjami nie ulegało żadnej wątpliwości, było niejako naturalną prerogatywą angielskiego narodu wybranego. Temu prawu podporządkowuje się wszystko na świecie, wszystko w Indjach - a nawet w dżungli, gdzie biały człowiek ukazuje się czasami w oddalonej perspektywie jako istota niewątpliwie wyższego rzędu, stojąca ponad tuziemnym światem i zwierzęcym i ludzkim Indyj.
To prawo - uświęca także wszystkie środki, jakiemi muszą się posługiwać w Indjach władze i panowanie wielkobrytyjskie: nawet - działalność tajnego wywiadu, którego druga powieść indyjska Kiplinga "Kim" jest prawie apoteozą.
To prawo decyduje w rozkładzie świateł i cieni we wszystkich obrazach życia Indyj, jakie Kipling ukazuje w swych utworach. Ktokolwiek działa w jego imieniu, jest usprawiedliwiony; co więcej - ma w zasadzie słusznośc we wszystkich swych sprawiedliwych ( o ile są lojalne wobec Anglji ) poczynaniach. Jakże może być inaczej: świat jest dżunglą, a Anglja jej Maulim...
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Kiplingowi, że mimo swego światopoglądu imperjalnie - wielkobrytyjskiego, umiał on oddać to, co się należało, pewnym wielkim cechom psychiki Hindusów. Świadczy o tem opowieść "Cud Puruna Bhagata" - dzieje potężnego ministra, komandora orderu Cesarstwa Indyj, doktora praw, doktora filozofji i członka towarzystw naukowych, ( których jest więcej zaprawdę, niż potrzeba na tym i drugim świecie"), który w pewnym momencie porzucił cała swoją władzę, całą potegę, naukę i rządy, aby zostać ascetą, pustelnikiem i świętym prawdziwie cudotwórcą.
Ze strony Kiplinga był to niejako hołd złożony przez obecnych władców Indyj tym stronom psychiki dawnych władców tego kraju, która dla Anglika jest obcą i niezrozumiałą, ale zarazem godną pewnego podziwu. Kipling nie usiłuje całkowicie przeniknąć tej psychiki Hindusów, ( wszystkich warstw i kast, które przedstawia ), co mogłoby się stać tylko dzięki spokrewnieniu się z nią. Ale ma tyle bystrości obserwacji i taki ich zasób, aby Hindusów we własnych ich czynach i słowach przedstawić z doskonała plastyką.
Tą plastyką Kipling "odkrył Indje" nietylko dla Europy, ale także i dla samej Anglji. Można powiedzieć śmiało, ze nietylko przyczynił się on do poznania przez ogół Anglików Indyj i Hindusów, ale takze uświadomił ogółowi angielskiemu "misję wielkobrytyjską w Indjach i tę misję uświęcił. Była to rewelacja nietylko przyrody, etnografji i folkloru Indyj - ale także "rewelacja moralna" roli Anglików w Indjach. Każdy Anglik po przeczytaniu Kiplinga poczuł się "sahibem" i wżywał się w rolę i w psychikę sahiba-pana.
Na tem idealnem podłożu hodowli idealnego człowieka wyrasta bohater — prawdziwy bohater Kiplinga: Mauli, nie człowiek - zwierzę, lecz zwierzę-człowiek: piękny, silny, szlachetny tą swą siłą i odwagą, potęgą swoich pragnień, nieobcy podstępowi, gdy dyktują go prawo dżungi, to jest prawo życia i walki o życie, ale otwarcie i prosto zdążający do każdego celu, który sobie wytknął.
Tego ideału nie miał zapewne Kipling "a priori", przystępując do pisania swego utworu - wyrósł on organicznie i naturalnie z "Księgi dżungli" w miarę powstawania poszczególnych jej rozdziałów. Mimo to Kipling niewątpliwie uznał w Maulim swój ideał człowieka - Anglika. Tak sobie bowiem mniej więcej wyobrażał idealnego Anglika ten wielkobrytyjski imperjalista, dla którego prawo Anglji do dyktowania swej woli czwartej części świata i prawo panowania nad Indjami nie ulegało żadnej wątpliwości, było niejako naturalną prerogatywą angielskiego narodu wybranego. Temu prawu podporządkowuje się wszystko na świecie, wszystko w Indjach - a nawet w dżungli, gdzie biały człowiek ukazuje się czasami w oddalonej perspektywie jako istota niewątpliwie wyższego rzędu, stojąca ponad tuziemnym światem i zwierzęcym i ludzkim Indyj.
To prawo - uświęca także wszystkie środki, jakiemi muszą się posługiwać w Indjach władze i panowanie wielkobrytyjskie: nawet - działalność tajnego wywiadu, którego druga powieść indyjska Kiplinga "Kim" jest prawie apoteozą.
To prawo decyduje w rozkładzie świateł i cieni we wszystkich obrazach życia Indyj, jakie Kipling ukazuje w swych utworach. Ktokolwiek działa w jego imieniu, jest usprawiedliwiony; co więcej - ma w zasadzie słusznośc we wszystkich swych sprawiedliwych ( o ile są lojalne wobec Anglji ) poczynaniach. Jakże może być inaczej: świat jest dżunglą, a Anglja jej Maulim...
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Kiplingowi, że mimo swego światopoglądu imperjalnie - wielkobrytyjskiego, umiał on oddać to, co się należało, pewnym wielkim cechom psychiki Hindusów. Świadczy o tem opowieść "Cud Puruna Bhagata" - dzieje potężnego ministra, komandora orderu Cesarstwa Indyj, doktora praw, doktora filozofji i członka towarzystw naukowych, ( których jest więcej zaprawdę, niż potrzeba na tym i drugim świecie"), który w pewnym momencie porzucił cała swoją władzę, całą potegę, naukę i rządy, aby zostać ascetą, pustelnikiem i świętym prawdziwie cudotwórcą.
Ze strony Kiplinga był to niejako hołd złożony przez obecnych władców Indyj tym stronom psychiki dawnych władców tego kraju, która dla Anglika jest obcą i niezrozumiałą, ale zarazem godną pewnego podziwu. Kipling nie usiłuje całkowicie przeniknąć tej psychiki Hindusów, ( wszystkich warstw i kast, które przedstawia ), co mogłoby się stać tylko dzięki spokrewnieniu się z nią. Ale ma tyle bystrości obserwacji i taki ich zasób, aby Hindusów we własnych ich czynach i słowach przedstawić z doskonała plastyką.
Tą plastyką Kipling "odkrył Indje" nietylko dla Europy, ale także i dla samej Anglji. Można powiedzieć śmiało, ze nietylko przyczynił się on do poznania przez ogół Anglików Indyj i Hindusów, ale takze uświadomił ogółowi angielskiemu "misję wielkobrytyjską w Indjach i tę misję uświęcił. Była to rewelacja nietylko przyrody, etnografji i folkloru Indyj - ale także "rewelacja moralna" roli Anglików w Indjach. Każdy Anglik po przeczytaniu Kiplinga poczuł się "sahibem" i wżywał się w rolę i w psychikę sahiba-pana.
Trzeba przyznać, że sposób pojmowania sahiba przez Kiplinga jest z ogólnoludzkiego punktu widzenia sympatyczny: dla Sahiba z jego wszechuprawnień i wszechpotęgi wypływają liczne obowiązki wobec wszystkich istot, podległych jego władzy i liczne samoograniczenia się, dyktowane najwyższym obowiązkiem - b y ć s a h i b e m. Ten prawodawca jest w pewnych momentach bardziej wyrozumiały dla innych, niż dla siebie i od siebie samego największych wymaga poświęceń. Gdy mu tego zabraknie - spada na poziom zwykłego człowieka, nie mającego praw do rządzenia.
Taki mają cel ideowy wszystkie opowiadania Kiplinga o żołnierzach i oficerach armji wielkobrytyjskiej w Indjach, o jej walkach wielkich i małych, o jej życiu wewnętrznem. Jest to na różne tony odmieniana gloryfikacja „zbrojnego ramienia" genjuszu angielskiego, rządzącego Indjami. — Naturalna zresztą zupełnie u pisarza, który jak Kipling, urodził się w lndjach jako syn wielkobrytyjskiego urzędnika, poznał ten kraj, pokochał jego autochtonów, a jednak mimo to, a może właśnie dlatego, zapragnął całą siłą swojego serca zarówno jak głowy, zatrzymać ten kraj przy Wielkiej Brytanji na możliwie długo, może na zawsze; gdy przeniósł się do Anglji, propagandzie tego właśnie postulatu poświęcił w znacznej mierze swoją twórczość pisarską
Oczywiście, że dla nas Kipling jest jednak najbliższym jako piewca przyrody i ludzi egzotycznych. Wprawdzie pisarze późniejsi przysunęli do nas ten świat jeszcze bliżej. Niemniej Kipling pozostanie jednem z typowych wcieleń tak różnostronnego genjuszu angielskiej literatury.
Stanisław Mróz, 19 I 1936
(zachowano oryginalną pisownię)
Stanisław Mróz, 19 I 1936
(zachowano oryginalną pisownię)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz