wtorek, maja 22, 2018

O przekładzie "Plain Tales From the Hills"






Nareszcie możemy mieć nadzieję, że ujrzymy po polsku wszystkie dzieła Kiplinga.
 ,,Gawędy“, będące chronologicznie jednym z pierwszych (właściwie pierwszym) tomów prozy kiplingowskiej, zdają się nam to zapowiadać, gdyż po 40 latach od chwili ich pojawienia się po raz pierwszy zostały w całości i solidnie na polskie przełożone. 

Może więc Kipling przestanie być u nas ,,wielkim niezna­nym". który dotychczas tylko wśród naszej młodzieży — jako autor „Ksiąg pusz­czy“ — budził entuzjazm, gdy „poważni" czytelnicy wiecznie mieli jakieś kwerulanckie zastrzeżenia: a że to „imperjalista“. to znów „realista“ (poprostu — brutal co nie zna „wielkiej sztuki“, w końcu, że to nietyle poeta, co dziennikarz.

Dziennikarz! Kipling nigdy się też swego dziennikarstwa nie zapierał, owszem, gdy dziennikarstwo było synonimem nędzy duchowej, a reportaż - najmarniejszego wyrobnictwa,
 Kipling z dumą przyznawał się do dziennikarstwa, czując instynktownie, że gdyby tego był się zaparł, zaparłby się czegoś w sobie najistotniejszego, najprawdziwszego. Z dziennikarskiego bowiem, reporterskiego, realistycznego patrzenia na rzeczy i zdarzenia urodziło się jego widzenie świata, biorące wszystko tak, jak jest, w nagiej prawdzie faktów. 

Hasło "Poezjo precz "! głoszone było na swój sposób i przez Kiplinga, gdyż nad wszelkie majaki este­tyczne nad wszelką „wielką" sztukę, cenił on sobie wyżej łaskę oglądania świata w jego brutalnej konkretności, w jego żadnemi reminiscencjami z Longfellowi czy Coleridge‘a nieocukrzonej prawdzie i dotykalności.  Reportaż dziennikar­ski, antiestetyczny, antipoetyczny to była Kiplinga, przez niego raz pierwszy użyta metoda artystyczna, która rozstrzygnęła o fizjognomji kiplingowskiej sztu­ki; i warto przypomnieć to sobie i nie zapomnieć dziś, gdy reportaż, uprawiany przez czwartorzędnych zazwyczaj pisarzy, z takim biciem w bębny reklamy ogła­szany jest jako dernier cri dnia dzisiejszego. 

Warto jest przypomnieć, kto jest ojcem tego rodzaju pisarstwa, jak też co na tym fundamencie reportażu potrafił Kipling zbudować. Stworzył on mianowicie jedną z najwspanialszych
 i najorygi­nalniejszych liryk literatury światowej, stworzył nową poezję niepoetyckich faktów, przebył dla Anglji tę pracę, jaką futuryści wykonali dla Włoch, a gdy chodzi o nowość wypowiedzi, o świeżość środków artystycznych i pierwotność poetyckiego widzenia, wyprzedzi on futurystów o lat bezmała trzydzieści, i po­bił ich nim się jeszcze urodzili.

W tej postaci, jako liryk, jest on u nas zupełnie nieznany: zresztą np. Niemcy zaczynają dopiero teraz na serjo z niego korzystać; vide Brecht i najmłodsi). Ale u nas wciąż się o tem nie wie, wciąż mówi się o nim jako o „imperialiście", a nie rozumie się, że praca artystyczna Kiplinga dopiero teraz może być w pełni zrozumiana i oceniona i że wśród nowoczesnych — nie  z mody, ale dla samego gatunku odczuwania artystycznego
 — jest on jednym z najnowocześniejszych.

Nie sposób jednak szerzej się nad tem rozwodzić, gdy ma się mówić o je­dnym tomie- „Gawędy z pod Himalajów“. Czy tytuł jest przełożony dobrze, o to możnaby się sprzeczać: połowa książek Kiplinga mogłaby być tak samo zatytuło­wana. 

Ótóż owe ..Plain Tales“ są, jak wspomniano, jednym z pierwszych tomów prozy kiplingowskiej, niezmiernie charakterystycznym, jeśli chodzi o wypoczwarzanie się pisarza, gdyż tu właśnie obserwujemy, jak dziennikarz, reporter, prze­mienia się w artystę. Cały tom, to jakby szereg krótkich notatek dziennikarskich, wiadomości z „kroniki“ prowincjonalnego dziennika, przekształconych na nie­wielkie rozmiarami nowele. 

To, rzecby można, palcówki kiplingowskie, ale pal­cówki prawdziwie genjalne. Bo jak niewiele potrzeba poecie, jak małym może być sam fakt, motyw, by mogło powstać takie arcydzieło, jak "Opowieść o Mohammadzie Din".  Wogóle świat, który ukazuje i w którym „operuje“ Kipling, to świat niewielki, niemal zaścianek, głównie indyjski świat urzędniczy, 
Simla — indyjskie Zakopane. 

Rozmiary tego wszystkiego nieduże, zakopiańskie. 
Jest tu jedna tylko cukiernia, gdzie schodzi się simlańska societa, i wszyscy się tu znają. Właściwie — ,,nic ciekawego“. Ale ileż potrafi z tej „nieciekawości“ wydobyć wrażliwe, czujące, realistyczne oko Kiplinga! Każdy człowiek, i ci u góry, i ci na dole, jak Lispeth czy mały Mohammad Din, stają się dzięki temu spojrzeniu jakąś małą epopeą, czemś jedynem i ważnem, czemu nie można powiedzieć: nic ciekawego. 

Wszystko jest ciekawe — zdaje się mówić Kipling: i ten kasjer, i ta nadmiernie chuda pułkownikowa, i ten biedny podporuczniczyna, nie mówiąc już o takich postaciach, jak romantyczny policjant Strickland lub czarująca pani Hauksbee.
 Z tych względów tom „Gawęd“ jest niesłychanie pedagogiczny: uczy on, że nawet w małym światku mogą się dziać rzeczy niezwykłe, trzeba tylko umieć je dostrzec. No, i że „tematy“ nie zaczynają się od śmierci Juljusza Ceza­ra wzwyż.

Przekład „Gawęd z pod Himalajów“ bardzo rzetelny i nie upraszczający sobie niczego. 
Przeciwnie, jeśli mu co zarzucić można, to właśnie, że autor tłu­maczenia stara się mieć język jak „najbogatszy“, 
wskutek czego ginie czasem prostota — prawdziwie dziennikarska — oryginału.
 Ta tendencja dochodzi szczególnie wyraźnie do głosu, gdy Birkenmajer tłumaczy djalektem słowa Mulvaneya, Learoyda, czyniąc to z wielkim kunsztem i znawstwem gwar, ale z tym skutkiem, że przez te stronice przeciskamy się jak przez zabytek staropolski. W ostatecz­ności nie wszyscy muszą być „bici“ w kaszubszczyźnie i góralszczyźnie. 

To, że Kipling sam używa w tym wypadku okropnego djalektu. to co innego, gdyż słusz­nie powiedziano: niema właściwie języka angielskiego, są tylko djalekty. Poza tem zastrzeżeniem, mającem dość szerokie zastosowanie, przekład Birkenmajera zasługuje na wyróżnienie

Na pochwałę zanotować trzeba również redakcji B. L. N., że więcej poświęca obecnie tomów Kiplingowi. Ze swej strony prosimy zarówno tłumacza, jak i redakcję, by zechcieli pomyśleć w najbliższym czasie o najwspanialszym może tomie nowel kiplingowskich „Many Inventions“, którego wyczekujemy z niecierpliwością.

W. Horzyca. 1930

Bibljoteka Laureatów Nobla pod red. Stanisława Wasylewskiego 
tom 69 RUDYARD KIPLING :
Gawędy z pod Himalajów. Przekład autoryzo­wany JÓZEFA BIRKENMAJERA. Poznań (1930).
 Wydawnictwo polskie R. Wegne­ra.

P.s. [Ar.]
Pracę Józefa Birkenmajera nad przekładami Kiplinga przerwała wojna.
Najwybitniejszy polski tłumacz Kiplinga zginął śmiercią żołnierza w obronie Warszawy w 1939 r.
Miał 42 lata
R.I.P.