wtorek, listopada 11, 2014

Najostatniejsza opowiesc o Mowglim



 馃摙

脫w, kt贸ry ko艣cian膮 tabliczk臋 "wydrapan膮"  przez Kotuko, znalaz艂 na 艣mietniku pewnego domu w Colombo i prze艂o偶y艂 j膮 od pocz膮tku do ko艅ca 
- 脫w, kt贸ry s艂ysza艂 opowie艣膰 Milcz膮cego o L臋ku
- 脫w, kt贸ry przepisa艂 Prawa D偶ungli, wyg艂aszane p贸艂艣piewem przez Baloo 
- I pie艣艅 Bagheery, gdy wita艂a Czas Nowej Mowy 
- I g艂o艣ne Ya-la-hi! Jalaha! kt贸remu wilcza gromada p臋dzi przed sob膮 siw膮 krow臋 Nilghai 
- 脫w zamkn膮艂 swoje ksi臋gi i rzek艂: "oto jest ostatnia opowie艣膰 o Mowglim"
Lecz zosta艂a jeszcze NAJOSTATNIEJSZA i te wam chce opowiedzie膰 zanim mi uleci z pami臋ci.

*****
Mowgli tedy porzuci艂 D偶ungl臋 i 偶y艂 obok w艂asnej Krwi, w艂asnej Gromady i w艂asnego Ludu.
Nauczy艂 si臋 je艣膰 md艂e potrawy Istoty Bezw艂osej, pachn膮ce dymem, i piec mi臋so jelonk贸w, zanim je do ust podnosi艂, aczkolwiek najsmakowitszym by艂o mu zawsze mi臋so surowe i 艣wie偶e, o tyle 艣wie偶e oczywista, aby nie zas艂ugiwa艂 w D偶ungli na pogardliwe miano "zjadacza 艣wie偶ego mi臋sa".
Prawo D偶ungli wydawa艂o mu si臋 ci膮gle najdoskonalszym, mimo, i偶 pozna艂 wiele Praw Cz艂owieka, a mo偶e dlatego w艂a艣nie, 偶e pozna艂 wiele Praw Cz艂owieka.
Z wysoko艣ci swego przesz艂ego bytu patrzy艂 na niewiast臋 swoj膮, gdy przystraja艂a g艂adk膮, br膮zow膮 szyj臋 w kamuszki b艂yszcz膮ce, przedmioty, kt贸rych tre艣ci nie poj膮艂 nigdy. Tak samo z pob艂a偶liw膮 wy偶szo艣ci膮 patrzy艂 na szaty przez ni膮 tkane dla siebie z ln贸w barwionych kunsztownie - sprz臋ty niepotrzebne, niezrozumia艂e, niewygodne.

To wszystko pozosta艂o mu do gruntu obce.
I 艣piew ludzki, kt贸ry mu si臋 wydawa艂 sierocym i t臋pym wobec nawa艂niczych 艣piew贸w Wolnego Ludu - mowa ludzka, kt贸ra mu si臋 wydawa艂a podst臋pna, a miel膮ca du偶o, jak mowa plemienia Szarobrodych Ma艂p - i ruchy ludzkie, kt贸re mu si臋 wydawa艂y bezradnymi, niezdarnymi i boja藕liwymi, a boja藕liwo艣膰 ta w szczeg贸lnej sta艂a sprzeczno艣ci z moc膮 ich oczu.
I mi艂o艣膰 ludzi, ich Czas Nowej Mowy, wydawa艂a mu si臋 wstr臋tn膮, albowiem kry艂a si臋 jako艣 cynicznie i fa艂szywie w swej ustawiczno艣ci, podczas gdy D偶ungla bucha艂a upojeniem raz do roku i zanosi艂a si臋 raz do roku od sza艂贸w, le偶膮cych poza wszelkim Prawem i dlatego ponad wszelkie Prawa.

Tak samo jak on w namiotach swej Gromady, syn jego czu艂by si臋 obcym w D偶ungli, gdyby go tam zaniesiono i rzucono na jej pod艣cielisko parne, t臋偶yzn膮 drgaj膮ce, straszliwe i pe艂ne tajemnic.
Jednakowo偶 by艂 on z plemienia istoty Bezw艂osej. W臋ch jego nie dor贸wnywa艂 nigdy w臋chowi najmarniejszego nawet je偶owca...Nogi jego nie mog艂y nigdy wykona膰 skoku, jaki wykonywa艂y bez trudu nogi chocia偶by najniepozorniejszej kotki drzewnej...By艂 z plemienia Istoty Bezw艂osej - szczeni臋 ludzkie - to te偶 zaduma艂 si臋, gdy go niewiasta jego przywiod艂a do Kanhiwary, gdzie w sklepieniach z艂otych zawarta, jak w pude艂ku, drzema艂a ISTOTA SIEDZ膭CA, nogi podgi膮wszy pod siebie i wystawiwszy z臋by.

Mowgli naliczy艂 z niepokojem, 偶e tych z臋b贸w jest 167.
I zaduma艂 si臋.Nie zaduma艂by si臋 nad tym najmarniejszy nawet je偶owiec, najniepozorniejsza chocia偶by kotka drzewna, ale Mowgli by艂 z plemienia ludzkiego... 
Dooko艂a ISTOTY SIEDZ膭CEJ uwija艂y si臋 postaci jakie艣, kt贸re mozolnie tylko do Bezw艂osych zaliczy膰 by艂o mo偶na tak poro艣ni臋te by艂y ich g艂owy, ich twarze i ich r臋ce. 
Potrz膮sa艂y b艂yszcz膮cymi naczyniami, wisz膮cymi na 艂a艅cuszkach, a z naczy艅 tych strzela艂 Czerwony Kwiat,a potem k艂膮b dymu, tak 偶r膮cy i odurzaj膮cy, 偶e niczym by艂a wobec tego wo艅 Ma艂ego Ludu ze Ska艂 Pszczelich. 

Postaci z Naczyniami pada艂y nast臋pnie na twarz, miarowo, pl膮cz膮c si臋 w 艣miesznych szatach, na kt贸re naszyte by艂y o wiele jaskrawsze kamuszki ni偶 te, kt贸re wisia艂y na niewie艣cie Mowglego. A wreszcie Postaci z Naczyniami zrywa艂y si臋 znowu i krzycza艂y co艣 dziko i mocno do t艂umu, tak dziko i mocno, 偶e Pheeale D偶ungli wobec tego by艂 kwileniem zaj膮ca.
Potem znowu kadzi艂y dymem dooko艂a SIEDZ膭CEGO, o kt贸rym Mowgli pomy艣la艂, 偶e gdyby na chwil臋 o偶y艂, to natychmiast zamar艂by powt贸rnie, og艂uszony wrzaskiem, o艣lepiony 艣wiat艂em, uduszony dymem.
Opodal kadzono znowu WISZ膭CEGO. Wszystko odbywa艂o si臋, jak przy SIEDZ膭CYM, tylko dla odmiany WISZ膭CY nie mia艂 ani jednego z臋ba (mo偶e dlatego, 偶e artysta nie umia艂 wyku膰 uz臋bienia w kamieniu, z czego Mowgli nie m贸g艂 sobie zda膰 sprawy). Postaci z Naczyniami by艂y tu doszcz臋tnie z w艂os贸w oczyszczone, ale przystrojone r贸wnie bogato w kamuszki, oraz tak samo padaj膮ce na twarz, wymachuj膮ce r臋koma i krzycz膮ce jak Rude Dole z Dekanu. 

Jeszcze dalej kadzono UNOSZ膭CEGO SI臉, zupe艂nie podobnie, jak poprzednich, jednakowo偶 UNOSZ膭CY SI臉 mia艂 dla odr贸偶nienia: dzi贸b. A wsz臋dzie, jednostajnie, tak przy SIEDZ膭CYM, jak przy WISZ膭CYM i przy UNOSZ膭CYM SI臉 wyci膮gano haftowane woreczki, do kt贸rych t艂um wrzuca艂 po艣piesznie to, co Mowgli pierwszy raz ujrza艂 u Messuy i co nazwa艂 "gratem, kt贸ry si臋 z r臋ki do r臋ki przesuwa, a nigdy 
w r臋kach zagrza膰 si臋 nie mo偶e". Kr膮g艂e, ma艂e, zabrudzone blaszki wrzuca艂 t艂um do woreczk贸w. 
脫w odurzaj膮cy dym - owe przy膰mione a jarz膮ce 艣wiat艂o -obraz tamtego SIEDZ膭CEGO, maj膮cego 167 z臋b贸w, i tego WISZ膭CEGO, nie maj膮cego ani jednego z臋ba, i tego UNOSZ膭CEGO SI臉, maj膮cego dzi贸b - 贸w krzyk i wyrazy tajemnicze a gro藕ne, to wszystko rzuci艂o L臋k w serce Mowglego, L臋k, kt贸ry by艂 wpe艂z艂 do D偶ungli przed tysi膮cem lat, za panowania praojca s艂oni, Tha, a od kt贸rego Mowgli by艂 dotychczas wolny.
- Ty... rozumiesz?- spyta艂 swej niewiasty. 
- Nie, odpar艂a oboj臋tnie, rzucaj膮c szczypt臋 Kus'y na o艂tarz. 
- Wi臋c czego szukasz na tych tropach, Nesuo? 
- O Mowgli, Mowgli! - rzek艂a jakby ura偶ona. - Praojce tu chodzi艂y... 

S艂owo "praojciec" jest wielkie w D偶ungli, wi臋c nie pyta艂 ju偶 Mowgli o nic wi臋cej swej niewiasty, ale zapyta艂 jej brata o to samo:
-Ty... rozumiesz? 
- Nie wiele - odpar艂 z filozoficznym u艣miechem. 
- Wi臋c czego szukasz na tych tropach, Nathoo? 
- Czego? o Mowgli! TAJEMNIC臉 goni臋 niezgonion膮, 
a ona jest jako sama rozkosz, pi臋kniejsze od Rati, ma艂偶onki Dharmy, kt贸ra by艂a Rozkosz膮 niezgonion膮... a o kt贸rej 艣piewa 48.000 wierszy Ramayany, a 200.000 wierszy Mahabharaty. 
- Zgubiony trop... pomy艣la艂 Mowgli i machn膮艂 r臋k膮, ale 
L臋k w nim nie zamilk艂 i niepok贸j. 
Otwar艂y si臋 jego oczy na co艣, czego nie rozumia艂, ale co winien by艂 odczu膰. 

Mo偶e i odczu艂, mo偶e co艣kolwiek poj膮艂, lecz przede wszystkiem ul膮k艂 si臋 SIEDZ膭CEGO, WISZ膭CEGO i UNOSZ膭CEGO SI臉, kt贸ry mia艂 czasem 167 z臋b贸w, czasem ani jednego, a czasem dzi贸b. 
Wi臋c gnany tym L臋kiem i tym Niepokojem, jawi艂 si臋 w D偶ungli.
D偶ungla gra艂a, sytna, straszna i tajemnicza, owini臋ta w swe liany i pn膮cze jak we w艂osy, a Mowgli szed艂 i szuka艂 kogo艣 z Wolnego Ludu.

Wolny Lud radzi艂 w艂a艣nie na Skalach Rady, poniewa偶 niespodzianie na rubie偶y ich trop贸w ukaza艂 si臋 by艂 Pr臋gowaty. Hathi kiwa艂 si臋 milcz膮co i pot臋偶nie. Szary Brat niecierpliwie co艣 wywodzi艂, Bagheera ziewa艂a niepokoj膮co, stary nied藕wied藕 Baloo pomrukiwa艂, Kaa opar艂 p艂aski 艂eb o pie艅 i drzema艂, czy te偶, aby okaza膰 lekcewa偶enie Radzie - udawa艂, 偶e drzemie, a inni cz艂onkowie Wolnego Ludu skupiali si臋 dooko艂a ska艂.
- Szcz臋艣liwych 艂ow贸w, bracia! - rzek艂 nagle Mowgli. 
Obr贸ci艂y si臋 ku niemu 艂by przyjazne, wietrz膮ce go ju偶 od dobrej chwili. 
- Szczeni臋 ludzkie nie zapomina o nas, zamrucza艂 Szary Brat. 
- Potrzebujesz czego od nas, 呕abko ma艂a, m膮dra i rozumna? - spyta艂 Baloo. Potrzebujesz stopy? k艂a? bystrego oka? pos艂a艅ca? 
Mowgli potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. 
- Hai mai! niczego od was nie potrzebuj臋, natomiast nios臋 wam co艣, Bracia moi z Ludu Wolnego i z 艢redniejD偶ungli, co pi臋kniejsze jest od naj pi臋kniejszych 艂ow贸w, co... 
- M贸w, - ozwa艂 si臋 kr贸tko Milcz膮cy, a Baloo doda艂: 
- Jak偶e偶 si臋 pr臋dko wyuczy艂o szczeni臋 ludzkie tego, co w ludzkiej mowie jest bezpotrzebnym mieleniem i ko艂owaniem oko艂o prawdziwego tropu!!! C贸偶 nam niesiesz, 呕abko? 
- Skoro nie nam ko艂owa膰, powiem kr贸tko: nios臋 wam: Szcz臋艣liwo艣膰.


Nasta艂o milczenie, tylko puszcza gra艂a, niefrasobliwa 
zawsze, t臋tnem szerokiem i bujnem. 
- Czy to si臋 je, Ma艂y Bracie? - spyta艂a po chwili Bagheera, pi臋kny, straszliwy, czarny 艂eb k艂ad膮c na ramieniu Mowglego. 
- Nie. - rzek艂 Mowgli. 
W贸wczas zdziwi艂a si臋 Bagheera, a z ni膮 ca艂y zgromadzony Wolny Lud. Zdziwi艂a si臋 jeszcze bardziej, gdy Mowgli zacz膮艂 powtarza膰 s艂owa, s艂yszane przy SIEDZ膭CYM, kt贸ry mia艂 167 z臋b贸w, i przy WISZ膭CYM, kt贸ry nie mia艂 ani jednego z臋ba, i przy UNOSZ膭CYM SI臉, kt贸ry mia艂 dzi贸b.
M贸wi艂 zrazu (tak, jak Postaci z Naczyniami) o dobroci tej Istoty UZ臉BIONEJ a maj膮cej i nie maj膮cej dzioba. kt贸ra stworzy艂a jego, Mowglego, i ca艂膮 Wielk膮, 艢redni膮 i Ma艂膮 D偶ungl臋. Przedstawi艂 j膮 tak s艂odk膮 i pe艂n膮 pokory, 偶e Bagheera wyda艂a kr贸tki, pogardliwy d藕wi臋k: 
- Nghy... taki, jaki wydawa艂a, gdy kt贸re z jej szczeni膮t pochwyci艂o jelonka parotygodniowego, maj膮cego ko艣ci podobne jeszcze do mi臋sa, a mi臋so podobne do 艣wie偶ej 偶ywicy - s艂owem co艣, co jest 艣mieszne i niejadalne. 
Widz膮c, 呕e s艂odycz膮 i pokor膮 Uz臋bionego, Bezz臋bnego a maj膮cego dzi贸b - nie przem贸wi do hardego serca Wolnego Ludu, przedstawi艂 go Mowgli jako gro藕nego w艂adc臋, karz膮cego sro偶ej i bezwzgl臋dniej ni偶 kiedykolwiek Prawo D偶ungli kara艂o, nawet w czasie Pokoju Wody. 
- Khss... wycedzi艂 Kaa, na po艂y ze zdziwieniem, na po艂y z艂o艣liwie.
-Dw贸chsetny mo偶e raz zmieni艂em tego roku sk贸r臋. Bia艂y Cobra zmieni艂 j膮 mo偶e tysi膮csetny raz, ale zaiste twoja Istota, Mowgli, SIEDZ膭CA, WISZ膭CA i UNOSZ膭CA SI臉, zmienia sk贸r臋 cz臋艣ciej, ni偶 wszystkie pytony i okularniki razem wzi臋te... 
A Baloo w zamy艣leniu rzek艂: 
- Czy艣 ty zapomnia艂, Ma艂y Bracie, o Pr臋gowatym? O Shere-Khanie, kt贸rego艣 sam ubi艂 za jego okrucie艅stwo? 
Dlaczego 艣piewasz hymn dzisiaj na cze艣膰 SIEDZ膭CEGO, WISZ膭CEGO i UNOSZ膭CEGO SI臉, kt贸ry jest rodzonym bratem zaiste Shera- Khana?!
Stropi艂 si臋 Mowgli, ale mia艂 jeszcze du偶o ostrzy w swoim dukusie, wi臋c ci膮gn膮艂 bez ko艅ca opowie艣膰 o SIEDZ膭CYM, WISZ膭CYM, A UNOSZ膭CYM SI臉. 
- Czy parszywy szakal dostanie d艂ug膮, czcigodn膮 tr膮b臋 Hathiego i jego Niepokonane K艂y, gdy "uwierzy" w twoj膮 ISTOT臉 SIEDZ膭C膭, WISZ膭C膭 a UNOSZ膭C膭 SI臉, kt贸ra ma czasem 167 z臋b贸w, czasem ani jednego, a czasem dzi贸b? 
- Nie, - odpar艂 偶ywo Mowgli, ale stanie si臋 lepszym, albowiem b臋dzie si臋 ba艂 kary Uz臋bionego, Bezz臋bnego, a maj膮cego Dzi贸b. 
 - Odk膮d偶e to, Ma艂y Bracie, uwa偶asz "banie si臋" za co艣 "lepszego"?! - rzuci艂a Bagheera lekcewa偶膮co. 
Mowgli chcia艂 przeskoczy膰 pytanie - i tego bowiem nauczy艂 si臋 u ludzi - ale zosta艂 osaczony. 
- Mo偶e si臋 藕le wyrazi艂em, Siostro, mo偶e pojmiesz rzecz ja艣niej, gdy ci powiem, 偶e szakal stanie si臋 lepszy, gdy uwierzy w SIEDZ膭CEGO, WISZ膭CEGO, a UNOSZ膭CEGO SI臉, albowiem b臋dzie wiedzia艂, 偶e za dobre uczynki czeka go nagroda po tamtej stronie 艣wi臋tej Waingungi. 
- O Mowgli! a wi臋c zostanie parszywym szakalem, przerwa艂 wzgardliwie Baloo, bo tylko parszywy szakal mo偶e co艣 dobrego Gromadzie czyni膰 na to, aby by膰 nagrodzonym. 
- Nie dla nagrody walczy艂e艣 ongi, o Mowgli, u naszego boku, gdy Rude Psy grozi艂y naszym tropom, naszym norom, naszym legowiskom!!! 
- Uum... - chrz膮kn臋艂a Bagheera. Czy owa ISTOTA SIEDZ膭CA, WISZ膭CA a UNOSZ膭CA SI臉, kt贸ra ma czasem 167 z臋b贸w, czasem ani jednego, a czasem dzi贸b, czy ona nagradza tak samo i karze Ma艂y Lud z Pszczelich Ska艂? i szarobrode Bandarlogi, i tych nawet, co maj膮 sier艣膰 mi臋dzy palcami n贸g i co rodz膮 sze艣膰 lub o艣m szczeni膮t od jednego pomiotu, podobnie jak skacz膮cy szczur Chikai? 
- Nie, rzek艂 z pewn膮 dum膮 Mowgli. Tylko szlachetniejsze stworzenia. Dla tamtych stworze艅 ko艅czy si臋 偶ycie tu, a wi臋c nie ma nagrody ni kary. Dla was, cz艂onk贸w Wielkiej i 艢redniej D偶ungli, po od艣piewaniu Pie艣ni 艢mierci, po zako艅czeniu wieku, w kt贸rym 偶yli艣cie czcz膮c Uz臋bionego, Bezz臋bnego i maj膮cego Dzi贸b, rozpocznie si臋 偶ywot wiekuisty, gdzie zawsze mohra kwitnie, nigdy Susza nie orze D偶ungli, nigdy nie bywa 

g艂oszony Pok贸j Wody, poniewa偶 zawsze jest wody w br贸d, zwierzyny w br贸d i szcz臋艣liwe 艂owy... 
- Aooh... ziewn臋艂a nieokre艣lenie Bagheera. 

l odszed艂 Mowgli, a Wolny Lud goni艂 za nim wzrokiem, pe艂nym tej pob艂a偶liwej wy偶szo艣ci i podziwu, z jakim zawsze patrzy艂 na szczeni臋 ludzkie. 
- Co chcia艂 od was Cz艂owiek, kt贸rego trop zoczy艂em? 
Kaa poruszy艂 p艂aski, l艣ni膮cy 艂eb, a poniewa偶 by艂 w z艂em usposobieniu, rzek艂: 
- Cz艂owiek ni贸s艂 D偶ungli WIAR臉. a je艣li nie rozumiesz, o co chodzi, pod艂y Oskrobywaczu 艢cierwa, to le膰 do Kanhiwary, tam ujrzysz ow膮 ISTOT臉 SIEDZ膭C膭, WISZ膭C膭 a UNOSZ膭CA SI臉, kt贸ra nagradza i karze, kt贸ra Ma艂ej D偶ungli, wi臋c i ciebie, nie uznaje, aczkolwiek was stworzy艂a, a z臋b贸w liczy sobie 167, o ile nie ma ani jednego, albo o ile nie ma dzioba... 

- Zaiste czas ci zaintonowa膰 Pie艣艅 艢mierci ty niedo艂臋偶na P艂askog艂owo! - zaskrzecza艂 gniewnie Chil i ostrym 艂ukiem poszybowa艂 nad moczary, opowiadaj膮c nietoperzowi Mangowi i kulawemu 呕urawiowi, Adjutantowi, 偶e "szczeni臋 ludzkie nios艂o D偶ungli WIAR臉". 
- Co to jest WIARA? - spyta艂 Mang. 
- Bo ja wiem! - odpar艂 ze z艂o艣ci膮 Chil, kt贸remu przypomnia艂y si臋 nagle drwiny starego pytona. 
- A przyj臋艂a偶 to D偶ungla? - spyta艂 呕uraw, Adjutant. 
- Kt贸偶 D偶ungl臋 przejrza艂 kiedy, o S艂awo Rzeki i Dumo Grobli?! - rzek艂 sentencjonalnie Chil i uspokoi艂 si臋, poniewa偶 ujrza艂 raptem u brodu 偶er smakowity i niespodziany.

Mowgli le偶a艂 w艣r贸d pn膮czy, wdychaj膮c wo艅 Magnoliacei i kwitn膮cego szaleju, a偶 mu drga艂y nozdrza, a gardziel porusza艂a si臋 jak u pij膮cego ptaka. 
Bagheera wyci膮gni臋ta u jego boku po艂o偶y艂a pysk s臋dzielizn膮 oroszony na jego piersi i s艂ucha艂a Ma艂ego Brata, my艣l膮c troch臋 o tym, co on m贸wi, a troch臋 o stadzie wo艂贸w, przygnanym niedawno w te strony. W dali s艂ycha膰 by艂o wyra藕nie miarowy tupot s艂oni, ko艂ysz膮cych swoj膮 wieczyst膮 ko艂ysank臋, kt贸raby jako przypomnia艂a Mowglemu: Jimbo' s Lullaby Debussy' ego, gdyby Mowgli by艂 kiedy przekroczy艂 ciemnob艂臋kitne morze. 
Ale Mowgli nigdy nie przekroczy艂 ciemnob艂臋kitnego morza, a zreszt膮 wielu by艂o poza ciemnob艂臋kitnem morzem, kt贸rzy wcale Jimbo's Lullaby nie znali.
M贸wi艂 tedy z Bagheer膮 o Uz臋bionym, Bezz臋bnym a maj膮cym dzi贸b i na s艂onie nie zwraca艂 uwagi. 
Chc膮c po艂echta膰 dum臋 cz艂onkini Wolnego Ludu, opowiada艂, 偶e w 艣wi臋tych "bia艂ych kartkach" SIEDZ膭CEGO WISZ膭CEGO i UNOSZ膭CEGO SI臉, pisane jest wiele o D偶ungli. 
- Brat mojej niewiasty m贸wi, 偶e wo藕nic膮 S艂o艅ca jest Arena, ojciec s臋pa D偶atyu Himapandura s艂o艅 podtrzymuje ziemi臋. Bia艂y Grzywacz jest ojcem WISZ膭CEGO i m臋偶em niewiasty, kt贸ra nie zna艂a m臋偶a. Duch niebieski, Kimara, ma g艂ow臋 konia, a siedmiokro膰 艣wi臋ty ma cztery twarze, z kt贸rych jedna jest twarz膮 lwa, druga krowy, trzecia or艂a, a czwarta dopiero jest twarz膮 cz艂owieka...
Umm... - zamrucza艂a Bagheera i sp艂oszy艂a ma艂膮, szar膮 ma艂pk臋, kt贸ra o par臋 krok贸w dalej siedzia艂a na pniu i-z wyrazem m膮drym a zatroskanym nawleka艂a 偶ywe muchy na d艂ugi kolec kaktusowy. 
- Szcz臋艣liwych 艂ow贸w, ma艂y Bracie! - zawo艂a艂 nagle Kaa, wtaczaj膮c swe olbrzymie, mieni膮ce si臋 kr臋gi, a jednocze艣nie Baloo wynurzy艂 si臋 z bezdna puszczy, cicho sapi膮c. 
- Wszystko wraca do spokoju w D偶ungli i do r贸wnowagi, 呕abko moja ma艂a. S艂yszysz? D偶ungla ju偶 nie gra, a stary Hathi ko艂ysze si臋 znowu, spokojnie, jak nigdy 偶aden s艂o艅 
na wiosn臋 si臋 nie ko艂ysze. Wr贸ci艂e艣 ju偶 i ty, Mowgli, do trop贸w zwyczajnych, czy te偶 ci膮gle jeszcze gonisz co艣 nieb臋d膮cego w powietrzu, jak g艂upia kotka drzewna? 
- M贸w wyra藕niej, Baloo, co m贸wi膰 masz... 
- Ty rozumiesz, Ma艂y Bracie, 偶e pytam, czy ci膮gle jeszcze my艣lisz o swoim SIEDZ膭CYM, WISZ膭CYM a UNOSZ膭CYM SI臉? 
- Ci膮gle, Baloo! W艂a艣nie przed chwil膮 m贸wi艂em z Bagheer膮 o szlachetnej dobroci tej ISTOTY SIEDZ膭CEJ, WISZ膭CEJ i UNOSZ膭CEJ SI臉, kt贸ra zniszczy艂a Cierpienie bezcelowe, tyle i w D偶ungli gardzone, bo przecie偶 obieca艂a ka偶de cierpienie stokrotnie nagrodzi膰 wzamian za WIAR臉. 
- Ma艂y Bracie, czy mo偶esz nam powiedzie膰, co ci臋 zastanowi艂o w owej ISTOCIE pierwszy raz? 
- Drobiazg, Kaa. Gdym si臋 z Ni膮 spotka艂 pierwszy raz, policzy艂em jej z臋by i to mnie zastanowi艂o, 偶e ma ich 167. Potem spotka艂em si臋 z Ni膮 po raz drugi i spostrzeg艂em, 偶e nie ma wcale z臋b贸w i to mnie r贸wnie偶 zastanowi艂o, tak jak mnie zastanowi艂o, gdym j膮 spotka艂 po raz trzeci i dojrza艂, 偶e ma dzi贸b. Zacz膮艂em tedy s艂ucha膰, co dooko艂a tego SIEDZ膭CEGO, WISZ膭CEGO i UNOSZ膭CEGO SI臉 g艂osz膮, i teraz g艂osz臋 to wam, bowiem pragn臋 szcz臋艣liwo艣ci waszej, jak swojej. 
- Sssgh... pokiwa艂 g艂ow膮 Kaa. -Szczeg贸lna rzecz, jak ma艂o potrzeba Cz艂owiekowi, aby czujn膮 by艂a jego uwaga! Ale... rozumiesz ty wszystko, co dooko艂a tej ISTOTY si臋 dzieje? 
- Nie, - rzek艂 z wahaniem Mowgli. 
- Wi臋c czego wracasz do tych kr臋tych trop贸w? - spyta艂 Baloo. 
A Mowgli przypomnia艂 sobie, co mu pod贸wczas na to samo pytanie odpowiedzia艂a jego niewiasta, wi臋c rzek艂 oci膮gaj膮c si臋 nieco: 
- Praojce tamt臋dy chodzi艂y, o Baloo! 
- Praojce? Mowgli! Praojce Wielkiej D偶ugli jad艂y traw臋, jak uczy Hathi, a my nie jemy trawy. Praojce Cz艂owieka jada艂y mi臋so surowe jak my dzisiaj, a tw贸j syn, Mowgli, nie we藕mie mi臋sa do ust, je偶eli mu go matka nie upiecze... Czcimy praojc贸w naszych, ale odchodzimy od nich, zawsze i coraz dalej...
- 呕abko m膮dra! czyli偶 ci臋 zreszt膮 nic nie nauczy艂o przebywanie w D偶ungli, 偶e bierzesz dzi艣 Pr臋gowatego za jelonka, a jelonka za siw膮 krow臋 Nilghai? 
- To jest zgubiony trop, - rzek艂 wzgardliwie Mowgli. 
- Nie, szczeniaku Rakshy, to nie jest zgubiony trop! Ja ci臋 Prawa uczy艂em, a ono proste jest jak 艂odyga cykuty.  Wolny Lud mo偶e tylko uczci膰 Prawo D偶ungli, tej D偶ungli, kt贸r膮 ludzie zw膮 " Przyrod膮 ", jak s艂ysza艂a Bagheera w Kr贸lewskim zwierzy艅cu w Oodeypore - ale gdyby przysz艂a mu ochota inne Prawo uczci膰, twoj膮 ISTOT臉 na przyk艂ad Uz臋bion膮, Bezz臋bn膮 a maj膮c膮 dzi贸b, musia艂aby ona by膰 czem艣 czcigodniejszem od naszego Prawa i oddalonem po wieki od tego, czem si臋 Wolny Lud brzydzi. Powt贸rz nauk臋, 殴abko, i powiedz nam, je艣li pami臋tasz, co uwa偶a D偶ungla za najwi臋ksz膮 zbrodni臋? 
- Uczy艂e艣 mnie, 偶e jest ni膮: becelowe okrucie艅stwo, i s艂usznie tak uczy D偶ungla.
- Nie uprawia on bezcelowego okrucie艅stwa, Ma艂y Bracie, ten SIEDZ膭CY, WISZ膭CY i UNOSZ膭CY SI臉? Powiedz! 
- Nie, stary Nauczycielu! M贸wi艂em ci, te cierpienie ma doskonali膰 stworzenia, wi臋c 偶e 偶adne nie jest bezcelowe, chocia偶by by艂o okrutne jak Shere Khan, tembardziej, 偶e nagrodzone b臋dzie po tamtej stronie 艣wi臋tej Waingungi. 
- Ka偶de cierpienie? 
- Ka偶de. 
- Cierpienie Ma艂ej D偶ungli nagrodzone b臋dzie te偶 po tamtej stronie 艣wi臋tej Waingungi. 
- Nie, Baloo. M贸wi艂em ci ju偶, 偶e 偶ycie Ma艂ej D偶ungli ko艅czy si臋 tu.
Baloo podsun膮艂 Mowglemu pod nos kolec kaktusowy, nawleczony brz臋cz膮cemi muchami, kt贸ry zostawi艂a pod pniem szara ma艂pka. 
- Co to jest? - 偶achn膮艂 si臋 Mowgli. 
- Nic, 呕abko. Chcia艂em ci臋 tylko spyta膰, po co cierpi ten Ma艂y Lud, nawleczony na kolec?
Mowgli otworzy艂 usta jakby do odpowiedzi, ale nie rzek艂 nic, tylko patrzy艂 zamy艣lony w d艂ugi, cienki pal, na kt贸rym gin臋艂y muchy, brz臋cz膮c. Po chwili jednak odezwa艂 si臋 niepewnie, jakby sobie odpowiadaj膮c: 
- To jest ma艂o, aby zabi膰 w kim艣 WIAR臉... Tak, to jest troch臋 ma艂o...
- Aurgh...- chrz膮kn膮艂 stary nied藕wied藕 
-Wystarczy艂o ci ujrze膰 kiedy艣, 偶e SIEDZ膭CY ma 167 z臋b贸w, a WISZ膭CY ani jednego, a UNOSZ膭GY SI臉 dzi贸b, aby zwr贸ci膰 na艅 uwag臋, a tego ci za ma艂o, 呕abko?! O Mowgli, szczeniaku ludzki! 
Trzeba ju偶 by艂o daleko odej艣膰 od D偶ungli, od tej, kt贸r膮 plemi臋 twoje zwie " Przyrod膮 ", jak s艂ysza艂a Bagheera w Kr贸lewskim zwierzy艅cu w Oodeypore, aby uczu膰 L臋k na widok SZCZ臉K uz臋bionych, bezz臋bnych i DZIOBA, a nie uczu膰, 偶e si臋 jest pobitym tym kolcem, nadzianym 偶ywemi muchami, gdy si臋 g艂osi o czem艣 litosnem, m膮drem, dobrem, prostuj膮cem Prawa D偶ungli... 
Bagheera podnios艂a nagle 艂eb: 
- By艂am d艂ugo w Kr贸lewskim zwierzy艅cu w Oodeypore, mi臋dzy lud藕mi, i widzia艂am jedno, co mi dzi艣 na my艣l przychodzi. Oto, 偶e cokolwiek tam si臋 dzieje, to si臋 dzieje dla tych kawa艂eczk贸w kr膮g艂ych, brudnych, blaszanych. kt贸re z r臋ki do r臋ki przechodz膮, nigdzie miejsca nie zagrzawszy. Kto wie, Mowgli, czy i to wszystko, co si臋 dooko艂a twego Uz臋bionego, Bezz臋bnego i Maj膮cego Dzi贸b odbywa, czy to si臋 nie odbywa dla tych kr膮g艂ych, brudnych blaszek? Kto wie, Ma艂y Bracie! 

A Mowglemu stan臋艂y nagle przed oczyma owe woreczki  haftowane, kt贸re Postaci z Naczyniami wyci膮ga艂y do t艂um贸w w Kanhiwerze, a do kt贸rych t艂um wrzuca艂 blaszki kr膮g艂e. liczne i zabrukane. Jeszcze raz mia艂 ch臋膰 zaprotestowa膰. Wspomnia艂 o s艂owach Nathoa, dowodz膮cego, 偶e goni TA]EMNIC臉 na tropach istoty uz臋bionej, bezz臋bnej i maj膮cej dzi贸b, a 偶eT AJEMNICA ta jest sama w sobie Rozkosz膮 i Szcz臋艣ciem,  ale nagle-ujrza艂 przed sob膮 szpaler drzew stuletnich, pogi臋tych i powik艂anych, kt贸ry bieg艂 na dno puszczy, zw臋偶aj膮c si臋 coraz bardziej ku ko艅cowi, jak iglica, wskazuj膮ca co艣 strasznego, co艣 niepoj臋tego, co艣 pe艂nego poszumu i grozy: TAJEMNIC臉 jedyn膮, maj膮c膮 TRE艢膯. Daleko poza ni膮 r贸藕owi艂 si臋 las, albowiem s艂o艅ce zachodzi艂o. 
Wi臋c wsta艂 Mowgli. 
- Dok膮d idziesz, Ma艂y Bracie? 
- Wracam do swojej gromady, aby jej nie艣膰 ZW膭TPIENIE. Ale ty tego s艂owa nie pojmiesz nigdy, pi臋kna moja Siostro, kt贸rej tropy biegn膮 r贸wno i prosto.
- Szcz臋艣liwych 艂ow贸w, 呕abko!
I Mowgli odszed艂 do swoich legowisk. Zanim jednak doni贸s艂 ZW膭TPIENIE pod swoje namioty, przerodzi艂o si臋 ono w zupe艂ne PRZECZENIE, albowiem soki D偶ungli s膮 mocne i niszcz膮ce K艂amstwo-wi臋c doni贸s艂 ju偶 tylko PRZECZENIE.

I to jest najostatniejsza opowie艣膰 o Mowglim.

Marja Aleksandra Walewska
( Hrabina W. )