sobota, lipca 28, 2018

Polska prasa o młodym Kiplingu, 1892


Mało  było pisarzy,  którzy  w  tak  młodym  wieku  takim niezwykłym  cieszyli  się  rozgłosem  i  tak  świetne  mieli  powodzenie finansowe,  dzięki  pracom jedynie  literackim.  Kiplingowi  pisma  angiel­skie  ofiarowały po  20  marek  za  wiersz,  około 6  tysięcy  złotych  reńskich  za  artykuł  objętości  500  wierszy.  Jego  wiersze,  szkice  fejletonowe,  powieści  rozchwytywano  w dziesiątkach tysięcy  egzemplarzy.  W czem  leżała  tajemnica tego niesłychanego  powodzenia?  Jak  poeta, urodzony  w r.  1865,  a  więc  dziś  27-letni, mógł tak  szybko  zająć  wyłączne,  uprzywilejowane w  literaturze  stanowisko  i  dorobić  się,  jak  na angielskie  stosunki,  olbrzymiego majątku?

Wie­le  przyczyniły  się  zapewne  do  tego  rozgłosu zręczna  reklama  przyjaciół  i  ślepy  przypadek fortuny,  darzącej  względami  swymi  nieraz  bez wyboru,  ale  poniekąd  wytłómaczyć  go  może kilka  szczegółów  biograficznych  utalentowanego  nowelisty.  

Urodził  się  w  Bombayu,  w  kli­macie  zwrotnikowym,  ojciec  jego  był  dyrek­torem  akademii  sztuki  i  miał  liczne  stosunki z  artystami  i  światem  publicystycznym  angiel­skich  Indyj.  Młody,  szesnastoletni  młodzieniec pisywał  już  drobne  szkice  fejletonowe;  pod niebem  gorącem  nie tylko  ciało,  ale  i  talent szybciej  dojrzewa.  W szkicach  tych  kreślił,  co widział,  życie  indyjskie.  Pierwsze  próby  pojawiły  się  w  gazetach  angielskich  w  Kalkucie i  Bombayu  i  znalazły  bardzo  gorących  wielbi­cieli.  Humor  obok  wielkiej tęskności,  bezwzględna  szczerość  w  malowaniu  stanów  duszy,  za­równo  jak  zewnętrznych  wypadków,  zjednały mu  sławę  geniuszu,  kroczącego  nieznanymi angielsko-indyjskiej  publiczności  torami. 


W  r.1889  pojawił  się  pierwszy  zbiór  nowel,  a  od­tąd  każdy  rok  przynosił  jakiś  większy  utwór lub  nowy  zbiór  szkiców.  Z  zawodu  był  dzien­nikarzem,  sprawozdawcą  w  gazecie  w  Lahore, potem  urzędnikiem  wojskowym,  wreszcie  wy­dawszy  w  Ameryce  i  Anglii  swoje  dzieła, mógł  rozpocząć  swobodne  życie  niezawisłego pisarza.  W  r.  1889  po  raz  pierwszy  przyjechał do  Europy,  zabrał  w Londynie  znajomość  z  powieściopisarzem  Wolcottem  Balestier   ze  sła­wną  autorką  powieści  „Robert Elsmere"  panią Humphrey  Ward. 

Z  Wolcottem  Balestier  na­pisał  razem  powieść  „The  Nalauhka",  niestety związek  ten  przyjacielski  niedługo  potrwał, bo Balestier  umarł  w  grudniu  1891  r.  Z  przyjaźni  tej  została  Kiplingowi  tylko  znajomość z  siostrą  Wolcotta  Balestier,  którą  pojął  za żonę  w  styczniu  b.  r.


W  Anglii indyjskie  zwłaszcza  szkice  Kiplinga  ogromne  zrobiły  wrażenie.  Anglicy  z  tych drobnych  utworów  poznali  dopiero  wielkie ce­sarstwo  azyjatyckie.  Szkice  te  dziwną  odzna­czają  się  prostotą  i  zwięzłością!  Mimo  wierno­ści,  z  jaką  kreślą  życie—zdaniem  wszystkich krytyków,  którzy  znają  Indyje  z  osobistych wrażeń—utwory  Kipplinga  nigdy  nie  schodzą na  fotografije.

  Widzi  on  naturę,  ale  ogląda ją  okiem  artysty,  ogrzewa  ciepłem  czującego wszelką  niedolę  serca.  Puryści  językowi  nie mogli  mu  wybaczyć  jego  obojętności  w  dobo­rze  wyrazów,  jego  zaniedbania  w  kończeniu frazesów!  Wypleni  on zapewne  te  naleciałości w  późniejszych  utworach;  dziś  pokutują  jesz­cze  upiory z  czasów  dziennikarskich  Kiplinga w  niektórych  zwrotach. 

Nie  maluje  on  nigdy szeroko;  opowiada  z  naiwnością  bajarza,  a  to jest  właśnie rzadki,  prawdziwie poetycki talent, zwłaszcza  jeżeli  umie  nam  pisarz  opowiedzieć bajkę  wielką  naszego  czasu,  a  nie  jakąś  egzotyczną,  niebywałą  gmatwaninę,  która  dla  tego tylko  jest  bajką,  że  nikt  w  nią  nie  wierzy.

Bajki  Kiplinga    strasznie  prawdziwe i  głęboko  nas  też  wzruszają.  Trudno  np.  bez współczucia przeczytać historyję malarza w „The Light  that  failed"  (Zwodnicze  światło).  Artysta,  który  dąży  do  sławy,  do  bogactw,  co  za stary  na  pozór  temat!  A  jak  go  przedstawił Kipling!  Ten  artysta  jakoś  inaczej  kocha sztukę,  jakoś  inaczej  walczy  i  inaczej  zdobyć chce  ową  kochankę,  jak  inni  bohaterzy  tego romansowego  typu.  Cierpi  niedostatek,  nie znajduje  uznania  a  pracuje  z  wiarą  niezłomną, aż  przez  noc  spada  nań  bogactwo,  sława. Wszak  to  w  Anglii,  Kipling  sam  najlepszym jest  dowodem,  że  można zyskać  majątek  i  imię głośne  szybko  w  jego  ojczyźnie.  Ale  biedny artysta  mimo  bogactw kocha się  nieszczęśliwie, chciałby  i  w tym  punkcie  los  zniewolić.  W  tem dotyka  go  katastrofa:  oczy  mu  słabną,  nieu­chronna  grozi  mu  ślepota.  W  rozpaczy  chwyta za  pędzel  i  stwarza  ostatnie  arcydzieło.  Ko­chanka  odwraca  się  od  niego  stanowczo,  sła­wy  dalszej  nie  zdobędzie,  tysiąc  myśli nie  wy­snutych  zamrze  w  nim.  Na  polu  walki  trafia go  wystrzał  z  ręki  wroga.

Najznakomitsza  do  dziś  nowela  Kiplinga jest:  "Without  benefit  of  clergy",  (Bez  błogo­sławieństwa  kościoła)  w  której  kreśli  miłość anglika  do  induski,  ich  pożycie  małżeńskie, ich  śmierć  od  zarazy.  Jest  to  czarujące  ma­lowidło  pogodnej  zmysłowości  na  tle  rozkosz­nej  natury. Naturalnie  w  Anglii  wybaczyć  nie  mogą autorowi  tej  swobody,  z  jaką  opisuje  miłość dwojga  ludzi  niezaślubionych.  Ta  para  ko­chanków  ma  dziecko  i  nie  jest  przez  pastora związana.  

Takie  mieszanie  kwestyi  czysto dogmatycznych  z  estetycznemi  zawsze  napeł­niało  goryczą  angielskich,  swobodniejszych w  swoim  poglądzie  na  świat,  pisarzy.  Na szczęście  Kipling  czuje  swoją  niezależność dzięki sympatyjom,  jakie  znalazł  w  Indyjach, Ameryce  a  i  w  Anglii  u  światlejszej  publicz­ności.
  
A  jest on na wskroś moralny, choć nie trzyma się dogmatów.

Głos,1892

Brak komentarzy: