piątek, czerwca 15, 2018

"Kipling jest mi drogi, kochany, najblizszy" - Stanisław Cat - Mackiewicz

Kipling jest mi drogi, kochany, najbliższy. Związana jest z tym autorem angielskim moja primicja publicystyczna, moja teorja imperjalizmu, moje rozszczepienie uczucia patrjotycznego na dwa jakby uczucia: przywiązanie do historji i języka, przywiązanie do terytorjum. Kipling kochał Anglję mocno, całym sercem i mocno, całym sercem kochał Indje i dlatego Indje mogą być angielskie.

Sienkiewicz kochał stepy ukraińskie, dzikie pola i dlatego Ukraina może być polska. Patrjotyzm historyczny, kulturalny, językowy Kiplinga był angielski, patrjotyzm terytorjalny, geograficzny był indyjski. Oto jest imperjalizm właśnie. 

Mój imperjalizm...który chciałem zaszczepić pracą publicystyczną, nie wiedząc, że szczepić Polakom coś większego niż nacjonalizm to tak, jak eunuchowi mówić o miłości...

Bywa tak, że ci ktoś umrze, kochany, drogi, najdroższy, lecz od dawna nie widziany. – Dostajesz depeszę. Jechać, czy nie jechać na pogrzeb? – Przypominasz go sobie, blask jego oczu, uśmiech, ruchy, pamiętasz jak skrzypiały drzwi w jego mieszkaniu, jak tam pachło. Nie tylko każde miasto, lecz i każde mieszkanie ma inny zapach…Nie jedziesz. Poco. Lampy naftowe, które się paliły i które zostały zagaszone. Lampy naftowe, które się paliły i zgasły dają po sobie swąd.

Jakże smutne są te strony Jean Christophea, gdy jedzie odświeżyć wrażenia z dzieciństwa, przypomnieć. Jakie to czasami bolesne zobaczyć widmo swoich największych miłości.

Smutno mi, że Kipling umarł. Nie nauczyłby nikogo w Polsce, niechby uczył w Anglji. Tam go nie wypędzą ze szkół, jak u nas półinteligenci zamknęli się na Sienkiewicza. Oto dostaliśmy objaśnienie PATa, kto to był Kipling. Czytamy, że „doskonale rozumiał psychikę zwierząt”. 
Oj paciarzu kochany…to jest raczej miłe, niż śmieszne, że tak Kiplinga rozumiesz. 
Widać czytałeś go mając lat sześć i wtedy byłeś święcie przekonany, że Rikki – tikki – tawi, 
wilki i jelonek opowiedziały Kiplingowi co czują.
I nie przyjdzie ci do głowy, że wilki to może Anglia, a naród Bandar – Logów to Irlandczycy albo, jak to z półuśmiechem mówił Andrzej Chevrillon: "nie domyślajmy się lepiej, kogo miał na myśli ten Anglik impertynencki…”

O świcie Sambhur  zabeczał z dala
          Raz jeden, drugi, trzeci...
Cichutko, leciutko, bez sladu i szmeru
Gromadzie wieśc niosę i wzywam do żeru
    Już tłum się szykuje i tropem przewala
          Wilk jeden, drugi , trzeci...

Nie pojadę więc na pogrzeb – nie napiszę studjum o Kiplingu. Mogłem się co prawda przygotować: śmierć jego była przewidywana od kilku dni. Ale wolałem myśleć, że wyzdrowieje. Ograniczam się do tej oto depeszy kondolencyjnej, którą mi każe napisać moje rzemiosło dziennikarskie.

Latem, nie wiem poco, brałem udział w wycieczce dziennikarskiej do Danji. Przy jednym z bankietów kazano mi mówić. Cóż miałem powiedzieć tym Duńczykom? Zacząłem od Andersena i plątając się wśród jego bajek jak w pałacu duchów, pytałem ich czy wiedzą kogo można uważać za wnuka, za wnuka wielkiego Andersena? Wielkiego, czystego Andersena, którego myśli są jak jedwab, a tematy jak te zimne fjolety na niebiosach północnych. Kto był literackim wnukiem tego chłopca – bajkopisarza z Północy Jan Kristjana Andersena. Oto szlachcic z Rouen, Guy de Maupassant lubieżnik i pornograf z pobłyskiem schizofrenji w oczach. Ale to był wnuk poboczny, bękarci, nieprawy. Natomiast prawą prawnuczką, legitymną „małą córeczką" Andersenowskiego genjuszu jest Selma Lagerlof.
 – A teraz się zapytam: a Ryszard Kipling, jacy są antenaci tego wielkiego pisarza wielkiego narodu panującego na obu półkulach? Jakie parantele z Szekspirem, z Robinsonem Kruzoe, jakie gwarancje, że czystość zdobywczej natury nie nosi w sobie kropli patetycznej groteski Cervantesowej? Nie wiem – powiem tylko, że bratem jego mlecznym był Henryk Sienkiewicz.


**** Objaśnienie niezbędne dla niektórych komentatorów moich artykułów. 
Kiplinga osobiście nie znałem. Pisząc o pogrzebie i depeszy kondolencyjnej piszę w przenośni.
CAT


                                                                                          

Brak komentarzy: