📢
Rudyard Kipling: Księga puszczy. Przełożył z jedenastego wydania angielskiego Józef Czekalski,
z przedmową Ignacego Matuszewskiego.
Nakładem tłómacza.
Skład główny w księgarni Gebethnera i Wolffa.
Powieść egzotyczna, przerzucająca nas w dalekie, nieznane krainy, pod obce nam słońca i nieba, od niedawna bardzo wkroczyła do literatur europejskich. Zaborczość rasy białej, rozprzestrzeniającej się po całej kuli ziemskiej, trwa przecież od tylu wieków, ale do sztuk pięknych zdobycze wyniesione z pod obcych horyzontów dostały się nader późno; boć rachować nie podobna mniej lub więcej udatnych opisów podróży, jako dzieł artystycznej i kompozycyjnej wartości.
Chateaubriand, Lamartine, Bernardin do St-Pierre, ze swą cudną idyllą, rozgrywającą się pod skwarnem niebem zwrotnikowem, Foe, a nakoniec w ostatnich dniach Loti i Kipling, oto ci, których myśl, wybiegając poza ciasne ramki mieszczańskiego świata, błąkała się wśród niedostępnych urwisk skalistych, lasów dziewiczych, nieskalanych stopą ludzką, wędrując od bieguna do bieguna, od strefy do strefy. Ale pierwsi w stosunku do trzech ostatnich pisarzy są jako pionierzy, co nowe szlaki niezdarnie wyrąbują.
Foe w swym „Robinsonie," Loti z całym szeregiem przepysznych obrazów Wschodu, Kipling z nadzwyczajnemi scenami z życia zwierzęcego otwierają zupełnie nowe szlaki w dziedzinie poza swojskiego powieściopisarstwa.
Loti w całem dziele swojem daje nam tylko, w przepiękną stylową szatę odziane, wrażenia osobiste, szmaty swego życia, które przenosił z ciasnych uliczek Stambułu do dziwnych świątyń Japonii, z bretońskich czy baskijskich chat do pustyń Arabii i melancholijnych równin Galilei.
Rudyard Kipling, wyborny obserwator, znakomity znawca zwierząt i tajemnic puszczy indyjskich, poszedł dalej w swych pomysłach. Usunął osobistość swą na ostatni plan, nie dał owych tak niezmiernie subiektywnych wspomnień Loti'ego, ale zebrawszy z wrażliwą uwagą badacza-realisty duży materyał faktów, tchnął w nie ducha poezyi uroczej, prawie czysto indyjskiej, stwarzając całą epopeję zwierzęcą, na tle drzemiących dżungli, na kanwie świetnie wystudyowanych obyczajów zwierzęcych.
Wszyscy bohaterowie Kiplinga, jego słonie, pantery, małpy, węże, wilki są charakteryzowani w sposób niesłychanie prosty i plastyczny. Mówią oni, ale mówią rzadko, niewiele, dając w swych słowach tylko tyło, ile koniecznie potrzeba do uwydatnienia ich charakterystyki, słowem, są naprawdę zwierzętami, a nie frazesami autora, odzianemi w skóry panter i wężów.
A wśród tej kohorty niezmiernie sympatycznie szkicowanych postaci zwierzęcych, przewija się dziecko, człowiek malutki, ów Mowgli, porwany niegdyś przez tygrysa, wychowany i adoptowany przez wilki. I znakomicie dał tu Kipling odczuć ową nieświadomą siebie potęgę człowieka, moc myśli budzącej a już władnącej, siły, którą ów Mowgli przewodzi i panuje niemal w dżungli.
Jest w szeregu obrazków Kiplinga wielka poezya, świeżość pomysłów, urocze wysłowienie i powiedziałbym lekki smętek, jakaś niepojęta nostalgia, jakiś żal do twardych praw życia.
Tłómaczenie p. Czekalskiego wybornie oddaje piękny styl Kiplinga, piszącego nader oryginalnym językiem, przepełnionym wyrażeniami nawet dla mieszkańców Anglii niezawsze zrozumiałemi, bo na indyjskim gruncie zrodzonych. Czekać więc teraz należy przetłumaczenia „Drugiej księgi Dżungli," zawierającej dalszy ciąg historyi Mowgliego, i prześliczne opisy ostatnich jego walk i zwycięstw.
1900r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz