czwartek, maja 03, 2018

Zew ziemi _ An Habitation Enforced




***


Do serii ostatnich nowości [artykuł z r. 1909-Ar.] znakomitego autora. „The Jungle Book" („Księga Dżungli) należy krótka powieść p. t. „An Habitation Enforced“.[w polskim przekładzie W. Zechentera "Zew Ziemi"-Ar.] Temat nie nowy, lecz zawsze sympatyczny w Anglii, w angielskiej literaturze ciągle, a w polskiej — bardzo mało wyzyskiwany. Nicią przewodnią jest nostalgia, w drugiem, a nawet trzeciem pokoleniu takiem, które nigdy nie widziało kraju macierzystego.
 Emigrantowi z Anglii w trzeciem pokoleniu, amerykańskiemu bankierowi p. Chapin lekarze zapowiedzieli, że jeśli natychmiast nie zaprzestanie pracy, musi umrzeć w bardzo krótkim terminie. W Ameryce zaś w tym czasie nadchodzi kulminacyjny moment jego kariery.  
Zbliżały się wybory.

Miał pewność zwycięstwa i zgniecenia opozycji, a przez to samo zdobycia wpływu i kierownictwa całym amerykańskim światem finansowym. Lecz dla zdrowia rzuca wszystko 
i z rodziną wyjeżdża do Europy. 
Ani słoneczna Italia, ani podróże morskie, ani wycieczki w góry, nie dają spokoju jego duszy. Tęskni do czegoś, czegoś mu brak, czego zaś, sam nie wie, aż wreszcie znajduje to coś w cichym dworku pod niebem Albionu. 
Jest mu tam dobrze. Jest szczęśliwy. On, który przyzwyczajony był do kipiącego nerwowego życia giełdy i rynków pieniężnych, pod wpływem
pozwu krwi „the call of the blood” 
pozostaje spokojnym obywatelem, wiernym synem ziemi macierzystej, skąd wzięli początek jego pra- pra-dziadowie. 

Kipling, jak to jest jego zwyczajem, kończy swą powieść pięknym morałem w poezyi:

             I am the land of their fathers,
               In me the virtue stays;
            I will bring back my children,
               After certain days.
            Under their feet in the grasses
               My clinging magic runs.
            They shall return as strangers,
               They shall remain as sons.
            Over their heads in the branches
               Of their new-bought, ancient trees,
            I weave an incantation,
               And draw them to my knees.
            Scent of smoke in the evening,
               Smell of rain in the night,
            The hours, the days and the seasons
               Order their souls aright;
            Till I make plain the meaning
               Of all my thousand years
            Till I fill their hearts with knowledge,
               While I fill their eyes with tears.

Przywołanie

Ja jestem ojców ich krainą.
I we mnie cnota się kwieci.
Chcę, zanim wody dni upłyną,
Z powrotem przywieść me dzieci.

Pod ich stopami w gęstej trawie
Zrodzi się lgnące czarowie –
Powrócą tu jak obcy prawie,
Zostaną jako synowie.

Nad ich głowami wśród na nowo
Zyskanych drzew, wśród polan,
Ja przędę swoich zaklęć słowo
Ciągnąc ich do swych kolan.

Zapachy dymu w te wieczory
I deszczów, co w noc się rodzą,
Godziny, dni i roku pory
Ich dusze znów złagodzą.

Aż im rozświecę sens prastary,
Znaczony lat tysiącami –
Wiedzą napełnię ich serc puchary,
Ich oczy wzruszeń łzami…

przełożył Witold Zechenter


--------------------------------------------------------------------------------------



------------------------------------------------------------------------------------------------------------