poniedziałek, lutego 12, 2018

Kipling a jego epoka


R.Kipling w Dunedin, Nowa Zelandia,1891

Jubileusz Kiplinga i jego zgon, który nastąpił tak szybko po jubileuszu, rozbudziły zainteresowanie jego pismami, które było już nieco ostygło. Wiadomo, że wszystkie najwybitniejsze utwory Kiplinga powstały za czasów jego młodości. Prawie od początku wieku widać u niego pewne osłabienie sił twórczych, od końca wojny zaś pisał on bardzo mało. Zresztą, popularny wśród mas, nie cieszył się oddawna sympatją kolegów po piórze i w ogóle sfer inteligentnych.

Głos jego brzmiał, jak dysonans, pośród chóru Galsworthy'ch, Wellsów, Shaw'ów i Bennettów możnaby nawet wśród tego chóru wymienić i bliższego nieco Kiplingowi Conrada. Warto więc zastanowić się nad pytaniem, skąd wziął się Kipling ze swym optymizmem, konserwatyzmem i imperializmem w okresie zmierzchu wiktorjańskich ideałów, a panowania humanitaryzmu, pesymizmu i hasła „sztuka dla sztuki".


Pierwszym może objawem ofensywy antywiktorjańskiej jest E r e w h o n Samuela Butlera, wyszydzającego jednocześnie wszelkie dogmaty, jak i wiedzę przyrodniczą, szczególnie Darwina. Książka ta ukazała się w r. 1872 . Największym powieściopisarzem tego dziesiątka lat jest Meredith, liberał i humanitarysta. W następnym wysuwa się na miejsce naczelne Hardy, coraz bardziej popadający w pesymizm i coraz bliższy owej ponurej filozofji, uważającej życie za chaos i katownię, które stworzyła rządząca światem Nieświadoma Wola. Z pośród poetów późnowiktorjańskich Matthew Arnold jest melancholikiem, Fitz Gerald głosi nicość rzeczy ziemskich i sceptycyzm, Morris hołduje socjalizmowi. Prerafaelici piętnują brzydotę życia wiktorjańskiego. To wszystko nie zapowiada bynajmniej tężyzny i zadowolenia z siebie Kiplinga. Trzeba jednak pamiętać, że owoce przychodzą wtedy, gdy kwiaty dawno przekwitły i opadły.


Dogorywający już w Anglji wiktorjanizm ze swą wiarą w zasady, pewnością siebie i szanownością był doskonałym podkładem dla idei imperialistycznej. Budził i zaufanie we własne siły i przeświadczenie, że w zamian za wolność ludy kolorowe otrzymają najwyższą cywilizację, jaką stworzyli biali. A w czasie, gdy wiktorjanizm zachwiał się, W. Brytanja weszła właśnie na tory imperjalistyczne. Nabyto akcje Kanału Suezkiego, okupowano Egipt, na kongresie berlińskim Anglicy wystąpili jako arbitrzy w sprawach bliskiego wschodu, w Afryce południowej Rhodes począł okrążać republiki burskie, w r. 1887 Wiktorja miała przybrać tytuł cesarzowej Indji.


Rzecz zrozumiała, że wiktorjanizm utrzymał się dłużej w kolonjach. Jeżeli w Anglji byli tacy, co uważali ideę imperjalistyczną za namiastkę sposobu myślenia z połowy XIX w. lub za odtrutkę na prądy, które go zburzyły, to w kolonjach, zwłaszcza w opanowanych jeszcze w XVIII w. Indjach imperjalizm wyrastał wprost z wiktorjanizmu. Sto kilkadziesiąt tysięcy Brytyjczyków, rządzących olbrzymim krajem, miało takie samo zaufanie do zdobyczy cywilizacji materjalnej, jak do obyczaju i poglądu na świat, przyniesionego wraz z nią z dalekiej ojczyzny. Wierzyli oni, że jedno i drugie — w swoim rodzaju doskonałe — umożliwia im rządzenie Indjami dla korzyści kraju macierzystego, ludności tubylczej i ich własnej. A ów pogląd na świat opierał się i na wartościach duchowych i na rzeczach czysto zewnętrznych. Przecież Anglicy indyjscy żyli w oczach trzystu milionów ludzi innej rasy. Prawdomówność i odwaga miały więc poniekąd podobne znaczenie, jak czystość fizyczna i nienaganny strój — składały się razem na pojęcie pukka Sahiba.


W tem społeczeństwie spędził pierwsze swe lata Kipling. Ale ważne jest i to, że miał w rodzie artystów. Artystą-malarzem był i ojciec, a wkrótce po przyjściu na świat syna został kuratorem „domu cudów", muzeum w Lahore, zapełnionego zbiorami sztuki wschodniej i przedmiotami o wartości etnograficznej. Chłopiec od zarania życia wpatrywał się w te skarby. Przemawiała doń ich malowniczość, budząc chęć poznania ludzi, którzy to stworzyli i tego używali. Rudyard Kipling miał stać się piewcą tego świata indyjskiego, ale głównie jego strony zewnętrznej. Głęboko pod skórę Hindusa nie dotarł nigdy. Jego postaci ludzi kolorowych są efektowne i najczęściej prawdziwe, lecz wewnętrzny mechanizm poznajemy tylko z gry twarzy i z ruchów.


Dalszym czynnikiem była szkoła. Anglicy indyjscy zawsze prawie posyłali dzieci do kraju. Szkoła Kiplinga leżała w hrabstwie Devon, ojczyźnie żeglarzy elżbietańskich — bohaterów, co nie znali skrupułów etycznych, co w imię prymitywnego jeszcze imperializmu uprawiali korsarstwo i handel niewolnikami, co bezlitośnie łupili posiadłości znienawidzonych Hiszpanów. Ale trzeba przyznać, że czynili to nietylko dla korzyści własnej, że ideą ich była sława i wielkość ojczyzny. Za Wiktorji, w czasie, gdy wzbierała jedna z powrotnych fal imperializmu, gloryfikował ich Karol Kingsley w Westward Ho! (Hej na zachód!), czyniąc z nich aniołów z mieczami ognistemi, z Hiszpanów wcielonych djabłów. Powieść ta jest więc rodzajem obrazu w dwu kolorach: czarnym i białym. Była swego czasu bardzo popularna i wedle niej nazywano ów zakład w Devonshire. 


Czyż dziwne, że człowiek, wychowany w Westward Ho! wyrobił sobie zbliżoną do Kingsley'a metodę, nie bawił się w troskliwe gromadzenie wszelkich pro i contra, ale kształtował akcję utworów wedle swych idei, używając barwy czarnej i białej, a mając wstręt do szarej.


Szkoła przeznaczona była dla synów urzędników i oficerów, najczęściej myślących również o służbie publicznej, a więc dla przyszłych rządców, obrońców i powiększycieli imperjum. Opierała się na wiktoriańskich zasadach sławnego dra Arnolda z Rugby — przywiązywano wielką wagę do sprawności fizycznej, którą rozwijały gry ruchowe, do męskich cnót i wogóle do rozwoju charakterów, wybaczając nieraz braki w nauce. 


Szanowano tradycję, pielęgnowano ideał dżentelmena i wpajano wychowańcom poczucie wyższości Anglika nad resztą rodzaju ludzkiego. Uczono oceniać czyny wedle wyniku, uczono, że do silnych świat należy. Religia ograniczała się do czysto zewnętrznych oznak, uważanych za rzecz przyzwoitości, i Kipling nie wyniósł religii ze szkoły, ale też nie występował przeciw niej, o ile nie szło o niemiły mu katolicyzm. Obraz tej szkoły, skreślony przez Kiplinga w powieści „Stalky i spółka", wyjaśnia znów wiele rysów jego twórczości. 



Władysław Tarnawski, 1936